GOŚĆ NIEDZIELNY 11 marca 2007
Cisza ich zachwyca. Wszystko inne zostaje
na zewnątrz. Trzy godziny milczenia upływają niepostrzeżenie. Wychodzą z
modlitwy i już czekają na kolejny piątek, by znów się spotkać i
pomilczeć przed krzyżem. To młodzi z karmelitańskiej wspólnoty Communio
Crucis.
Są studentami. Żyją szybko, uczą się dużo, chcą wykorzystać
szanse, które daje im życie. W tym codziennym zabieganiu, tysiącu spraw
do załatwienia nie czują się zagubieni. Wszystko układa się na swoim
miejscu i nabiera właściwego znaczenia dzięki ciszy. To ona właśnie
pociąga młodych. Przychodzą do kościoła karmelitów na Świętoduską, by
pomilczeć. Stają u stóp krzyża, nikt nie namawia do dzielenia się
przemyśleniami, nie prowadzi dyskusji. Trwanie w ciszy przed Panem
Bogiem jest jak łyk świeżego powietrza, jak odpoczynek po męczącym biegu
przekonują. I wcale nie czują się dziwakami. Przeciwnie. Z dumą idą pod
prąd modom. Kiedyś mój kolega ze studiów powiedział mi, że jestem inna,
że inaczej podchodzę do wielu spraw niż moi rówieśnicy. Pamiętam też z
katechezy, że wszyscy święci byli w jakiś sposób inni, cieszę się więc,
że jestem inna. Jak ktoś mówi mi, że jestem normalna, zastanawiam się,
co jest nie tak, to znaczy, że zeszłam trochę z drogi do świętości
opowiada Iza. Karmelitańska wspólnota Communio Crucis to grupa studentów
z różnych lubelskich uczelni, którzy spotykają się regularnie, by
wspólnie się modlić i korzystać z duchowości Karmelu. Jej powstanie było
odpowiedzią na apel Jana Pawła II, by modlić się jeszcze więcej.
Lubelscy karmelici bosi spostrzegli, że wśród różnych propozycji
duszpasterskich skierowanych do młodych jest pewna luka. Większość grup
zachęca do jakiegoś działania, ale brak wspólnoty, której LUBELSKI
Communio Crucis Młodzi chcą ciszy Przedstawiciele Communio Crucis w
ciszy lepiej słychać Pana Boga jedynym celem byłaby zwyczajnie tylko
modlitwa. Skierowano więc zaproszenie do wszystkich seminariów
lubelskich, wspólnot sióstr zakonnych i studentów, by włączyć się w to
dzieło. Propozycja była prosta spotkamy się na trzygodzinnej modlitwie w
ciszy. To, co na pierwszy rzut oka mogło się wydawać nudą, okazało się
strzałem w dziesiątkę. Młodzi potrzebują ciszy. Czerpią z niej radość i
siłę do działania. Kiedy szłam pierwszy raz na spotkanie, przerażało
mnie troszkę, że tak długo to będzie trwało, a tu nagle okazało się, że
ani się spostrzegłam, jak ten czas minął. Nie mogłam uwierzyć, że to już
3 godziny opowiada Kasia Jako ludzie potrzebujemy wzajemnie się
poznawać i wspólnie pośmiać, dlatego raz w miesiącu staramy się też
wyjechać poza Lublin, zwiedzać okolicę i cieszyć się swoją obecnością
opowiada o. Józef odpowiedzialny za wspólnotę. Spotkania odbywają się w
każdy piątek u karmelitów na Świętoduskiej o godz Zaczyna je modlitwa
indywidualna w ciszy, potem jest Msza św. albo nieszpory, podczas
których głoszone jest słowo związane z życiem duchowym. Na zakończenie
młodzi otrzymują tekst do medytacji na cały tydzień. Zapraszamy.
Wspólnota nie ma swojego krzyża, który mogłaby adorować, obecny
pożyczany jest od marianów. Młodzi chcieliby kupić swój, na to jednak
nie ma funduszy, zachęcamy wszystkich, którzy mogliby wspomóc wspólnotę,
do składania ofiar na ten cel.
AGA Adres redakcji: ul. Prymasa Stefana
Wyszyńskiego 2, Lublin tel./faks Redagują: ks. Krzysztof Podstawka
dyrektor oddziału, Agnieszka Przytuła, Barbara Pycel
KASIA Zaprosiła mnie koleżanka. W zabieganym
studenckim życiu odczułam potrzebę zatrzymania się przed Bogiem.
Przyszłam i okazało się, że mogę z innymi adorować krzyż i Matkę Bożą.
Poczułam, że tu jest głębia, że chcę jej doświadczać.
ALENA Przyjechałam
do Polski na studia z Białorusi. Szukałam w Lublinie miejsca dla
siebie. Któregoś dnia brat Marcin zaczepił po Mszy moją koleżankę,
mówiąc, że karmelici poszukują ludzi, którzy chcieliby się modlić.
Koleżanka powiedziała mi o tym i przyszłam. Zachwyciłam się tym, że
przez modlitwę mogę ofiarować siebie innym.
IZA W tej wspólnocie
odkrywam swoje miejsce. Nie ma sensu opowiadać, jak tu jest wspaniale.
Mogę powiedzieć tylko jedno przyjdźcie i sami zobaczcie. Tu przestaje
się mówić, ale po prostu się jest. Tu wszyscy stajemy pod krzyżem na
modlitwie, a spod krzyża widać najlepiej.
MIRIAM Dostałam od pewnego
ojca ulotkę zapraszającą na modlitewne spotkanie. Ktoś powie przypadek.
Ja mówię Opatrzność. Wspólna adoracja w ciszy ujęła mnie tak bardzo, że
odkryłam w niej wielką wartość i głębię. Z tej ciszy rodzi się radość i
to jest najcenniejsze we wspólnocie.
ANDRZEJ Pociągnął mnie duch
modlitwy, ale nie wiedziałem, jak się modlić. Oddanie wszystkiego
Niepokalanej nauczyło mnie czerpać ze skarbów Kościoła. Wystarczy
zachwycić się liturgią, wspólnotą, zacząć praktykować modlitwę i post.
To dziś jest niemodne, a okazuje się, że ma ogromną moc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz