Sebastian od św. Franciszka
Potrójne piękno Pustyni karmelitańskiej
(Wprowadzenie, przypisy i tłumaczenie z j. włoskiego Marcin Jan Janecki)
(Wprowadzenie, przypisy i tłumaczenie z j. włoskiego Marcin Jan Janecki)
Wprowadzenie
Studiując z pasją życie i twórczość o. Tomasza od Jezusa (Baeza
1563 – Rzym 1627), mam do czynienia z wielką ilością pism i dokumentów, z
których duża część nie została nigdy opublikowana. Wiele czasu i energii
pochłania rozszyfrowanie nie zawsze łatwej w interpretacji kaligrafii autora
lub jego sekretarzy. Czasem spędzam nad tekstem długie miesiące, jak to miało
miejsce w przypadku Fundaciones, aby ustalić chociaż
przybliżoną lekturę, mierząc się z gąszczem skrótów i niejasności. Jednak od
czasu do czasu zdarza mi się natknąć na klejnot, który wynagradza wszelki trud.
I tak było w przypadku krótkiego opisu Eremu św. Józefa założonego przez o.
Tomasza w roku 1620. Z przyjemnością podjąłem się przetłumaczenia tego
wdzięcznego i malowniczego opisu, który może pomóc zainteresowanym badaniem
historii eremityzmu karmelitańskiego w zbliżeniu się do jego pierwszych
ekspresji, nieskażonych jeszcze procesami erozji i dekadencji.
Oryginalny tekst Descripción del Santo Desierto znajduje
się pośród notatek o. Tomasza od Jezusa dotyczących fundacji Francji, Belgii
i Niemczech przechowywanych pod sygnaturą Plut. 334 b1 w
Archiwum Generalnym Karmelitów Bosych w Rzymie. Ten opis pustelni prowincji
belgijskiej następuje po narracji przygód fundacyjnych sporządzonej własnoręcznie
przez samego jej założyciela, po nim zaś następują Zwyczaje święte
Eremów, które choć są tekstem Tomasza, to jednak zredagowane zostały
piórem nieznanego skryby. Tekst ma formę listu. Nie posiada jednak informacji
nt. ewentualnego adresata, a i sam autor się nie zdradza. Zajmuje on dwa folios zapisane recto
et verso, które nie są ponumerowane. W nagłówku każdej ze stron znajdują
się użyte według pobożnego zwyczaju święte imiona Giessus Maria.
Jest zredagowany prawie w całości w języku włoskim, poza cytatami biblijnymi,
które przytaczane są za Wulgatą, jak również poza końcową inwokacją, także w
języku Cycerona. W lewym górnym rogu znajduje się adnotacja archiwisty Per
l’eremo di San Giuseppe (kaligrafia wskazywałaby na jej wczesną
datację), zaś na ostatniej stronie u dołu znajduje się dawna
sygnatura i. M. oraz, w prawym rogu, tytuł w języku
hiszpański Hispanice Descripcion del Sto Desierto. Stan
konserwacji dokumentu nie jest zbyt dobry. Brzegi stron są postrzępione, w
kilku sytuacjach, szczególnie w nagłówkach i u dołu stron, występują
nieznaczne ubytki teksu. Papier nosi ślady złożenia arkuszy na pół. Krawędzi
zewnętrzne są postrzępione i pozaginane, choć dziś jeszcze nie czynią lektury niemożliwą.
Nie jest łatwo ustalić autora tego cennego tekstu. Można snuć
przypuszczenia, że być może mamy tu do czynienia z tłumaczeniem tekstu
zredagowanego pierwotnie po hiszpańsku przez samego o. Tomasza. Praktyka to u
niego dość częsta, a przykładów w jego pismach aż nadto. Gdyby o. Tomasz chciał
przekazać opis swojego eremu np. przełożonym lub współbraciom w Italii, to
zapewne skorzystałby z pomocy wiernego przyjaciela w osobie o. Sebastiana od
św. Franciszka (1580-1622)[1], sam nie władając językiem włoskim w
dostatecznym stopniu. Tematyka i słownictwo mogłyby skłaniać do przypisania
autorstwa tego opisu samemu pomysłodawcy i fundatorowi eremów w Zakonie
Karmelitów Bosych. Jednak porównanie tego dokumentu z innym listem napisanym tą
samą ręką w roku 1611, opisującym pierwsze kroki karmelitów i karmelitanek
bosych na ziemiach belgijsko-flandryjskich oraz ukazującym nowe kierunki
fundacyjne: Relatione dello stato delle fondationi delli carmelitani et
delle Carmelitane Scalze delli Stati di Fiandria (Plut. 103 g, AGOCD Rzym),
który można śmiało przypisać o. Sebastianowi od św. Franciszka, przemawia na
jego korzyść, choć i temu tekstowi brak podpisu. Owa zbieżność języka redakcji,
stylu i kaligrafii, skłaniałają minie do uznania tego ostatniego, za autora
naszej deskrypcji. Datacja teksu jest niesprecyzowana, gdyż list nie zawiera
daty, ale jego redakcja z konieczności musi się zamknąć między rokiem 1621
(autor bowiem nazywa świętej pamięci Arcyksięcia Alberta,
który zmarł w tym właśnie roku), a rokiem 1633, kiedy to umiera Izabela Klara
Eugenia, opisywana w tym dokumencie jako osoba żywa. Jeśli autorem tekstu byłby
Tomasz od Jezusa, to perspektywa zawęża nam się do 24 maja roku 1627. Gdyby
jednak przypisać ostatecznie autorstwo Sebastianowi od św. Franciszka – za czym
przemawiają poważne argumenty - to za datę końcową musimy uznać 15.08. 1622 r.,
kiedy to Sebastian umiera w tuskulańskim klasztorze św. Sylwestra.
W takim wypadku mielibyśmy do czynienia z bardzo cennym
dokumentem opisującym pierwsze lata funkcjonowania eremu karmelitańskiego w
Lesie Marlańskim, bowiem od jego fundacji nie minęły nawet dwa lata. Bez
względu jednak na datację, i tak przecież nie podlegającą interpretacjom
szerszym niż 12 lat, stanowi on cenne i niewykorzystywane dotąd przez badaczy
źródło traktujące o instytucji eremu karmelitańskiego, jego topografii,
strukturze, a nawet teologii. Gdyby zestawić jego treść z obrazem z Crans oraz
ryciną przedstawiającą marlańską pustelnię w latach trzydziestych XVII w., to
otrzymamy swojego rodzaju komentarz do przedstawienia graficznego. Więcej
nawet, autor wprowadza nas w przestrzenie, które nie są dostrzegalne na obrazie
i ryngrafie, bowiem należą do kategorii teologalnych. Nimi to wypełnione są
cele i kaplice pustelników, oraz cała przestrzeń karmelitańskiej samotnii,
która stanowi materialny kadr dla rozwoju tego ciekawego rodzaju egzystencji
oscylującej na pograniczu dwóch światów, doczesnego i wiecznego, zdając się
czasami -na mocy aktu wiary teologicznej - rozmywać wyrazistość dzielącej je
granicy.
Struktura tekstu zarysowuje się według troistego wyodrębnienia
wymiarów życia eremu karmelitańskiego. Autor zwraca uwagę na walory
przyrodnicze nieobojętne dla prowadzenia życia głębokiej kontemplacji. Po ich
krótkim opisaniu skupia się na udziale myśli i rąk człowieka, który nie pragnie
swym działaniem (sztuką/arte) zniszczyć otaczającej go przyrody, ale
próbuje się w nią wtopić, modyfikując ją jedynie nieznacznie i przystosowując
ją tyko do swoich potrzeb. Człowiek korzysta przy tym z jej zasobów, by wznieść
w jej objęciach prosty i zarazem piękny dom kontemplacji. To wszystko jest
jednak jeszcze niewystarczające. Istota piękna, porównana przez malującego
słowem karmelitę do duszy ożywiającej materialne ciało, ma swoje źródło w łasce
Bożej, która przez ascezę i praktykę cnót znajduje w osobach eremitów ośrodki o
wybitnym stopniu receptywności i płodności. W nich łaska dojrzewa i przynosi
owoc, który w postaci wezbranych potoków niebiańskiej rosy wylewa się na świat
i zagubionych w nim ludzi. Autor zdradza się tu ze swoją koncepcją eremu, jako
powrotem do utraconego raju – to prawdziwy hortus conclusus, Paradisus
claustralis. Nie jest on jednak – mimo materialnego oddzielenia murem
– hermetycznie odizolowany od reszty świata oraz nieczuły na jego los. Na
zasadzie tajemnicy Communio Sanctorum erem trwa ze światem w
trudnej do uchwycenia relacji, w której komunikuje mu Boże życie, a sam zmaga
się ze śmiercią, dręczącą za pomocą grzechu wszystkich jego mieszkańców. O
admirabile commercium! Cnoty eremitów stają się udziałem grzeszników,
a bolączki i cierpienia tych ostatnich potrząsają celami eremitów nie
pozwalając im ześlizgnąć się w szpony duchowego egoizmu!
Erem karmelitański, to taka mała galaktyka skupiona wokół
własnego słońca, które identyfikuje się z centralnie położonym oratorium,
skrywającym Boga w ubóstwie Chleba, z którego wylewa się żar podtrzymujący
funkcje życiowe krążących wokoło gwiazd i planet. Te ostatnie, to rozmieszczone
w ramach drugiej klauzury cele i pomieszczenia wspólnotowe oraz rozsiane po
lesie samotne eremitaże. Dochodzą do tego jeszcze małe kapliczki, źródła i
strumienie, a nade wszystko przemykające między nimi postacie eremitów.
Wszystko to tętni życiem wypływającym ze świątyni. Samotność niepostrzeżenie
staje się komunią, kiedy człowiek daje się pochwycić tajemnicy pragnącego go
Boga. Może ten tekst, choć trochę nas na nią otworzy...[2]
Tłumaczenie
[f. 1r] Trzy rodzaje piękna zbiegają się w jedno, aby
uczynić nad wyraz upragnioną tę szczęśliwą samotność św. Józefa z Góry
[Karmel], ozdobę tej naszej Prowincji [Belgijskiej], a jeśli wolno mi to
powiedzieć, to i całego Brabantu, a mianowicie piękno natury, piękno sztuki i
piękno łaski.
Piękno natury[3]
W pierwszym rzędzie upiększa ją natura rozciągłością terenu,
który z mnóstwem możliwości, w przeważającej swej części rozpościera
się na równinie, a cała reszta zbiega przyjemną dla oka krzywizną ku
południowemu wschodowi, gdzie się kończy i powtórnie wspina się łagodnie prawie
do tego samego poziomu. Inny obszar położony na północy zajmują wzgórza, u których stóp znajdują się dwa stawy o wodach przejrzystych i bardzo
orzeźwiających, które oddzielone są od równiny zielonym pasem łąki, czyniąc ją
niewiarygodnie rozciągłą i pełną pokoju. [Erem] bogaty jest w różnorodne
drzewa, takie jak buki i dęby, oraz inne im podobne, które wraz z przyjemną
gęstwiną swoich liści zdobią go nieporównywalną i szczególną obfitością.
Dołączają się do nich strumienie wód, które go użyźniają. Wszystko to razem
tworzy prawie doskonały i przepiękny owal, albo teatr, który natura
przyozdobiła koroną gór, aby nie brakowało nic do pełni jego piękna, albo też,
by stanowiło zapowiedź koron, które w tym miejscu mają przypaść w udziale od
świata tylu duszom, które nim wzgardziły.
Piękno sztuki
Ponadto
upiększa go sztuka, urządziwszy go najpierw za pomocą uprawy roślin
przynoszących owoc[4]. Tuż obok na równinie rozpościera
się rozległy, rozpięty na planie kwadratu kompleks składający się z cel
pustelniczych oddzielonych od siebie małymi ogródkami przeznaczonymi na użytek
każdego z pustelników. Pośrodku nich znajduje się wspólne oratorium
przeznaczone do celu sprawowania Liturgii Chóralnej oraz składania
Ofiary [Eucharystycznej], a wszytko to wzniesione w rustycznym, ale
napawającym rozkoszą stylu architektonicznym.
Dookoła tego wspólnego budynku w
różnych miejscach tego świętego Eremu rozsianych jest dziewięć małych
eremitaży, gdzie mogą się schronić przyjaciele większej samotności.
Dwa z nich, położone w części północnej, zostały ufundowane przez
Najjaśniejszego i już świętej pamięci Arcyksięcia Alberta oraz Najjaśniejszą
Infantkę Izabelę Klarę Eugenię, wielkie gwiazdy Domu Austriackiego oraz korony
tych ziem, poza tym, że [f. 1v] cały ten kompleks jest świadectwem
absolutnej wspaniałości i pobożności tychże Książąt. Znajdują się tam dwa wyborne
ogrody: jeden wewnątrz wirydarza, drugi poza nim i trochę bardziej wyniesiony
względem całego Klasztoru, znajduje się po prawej stronie, w kierunku
wschodnim. Obydwa obfitują we wspaniałe jarzyny i warzywa, stosowne do życia
pustelniczego.
Cały obszar tej świętej i
przepełnionej pokojem samotnii jest otoczony około dwumilowym murem,
wyposażonym w dwie wygodne bramy: jedna z nich, mniejsza i położona na
zachodzie, przeznaczona jest do przejazdu wozów. Druga, większa położona na
południu, jest bramą główną, która między w przestrzeni między dwoma wrotami
posiada małe hospicjum [dom dla gości] z kaplicą wystarczającą dla użytku gości
świeckich. Z tej bramy aż do drzwi Klasztoru, które znajdują się
naprzeciw ermitaży Najjaśniejszych Książąt, w kierunku
gór, prowadzi szeroka droga, która nie tylko jest wyłożona kamieniem, ale
także z obu swych stron posiada świerkowy żywopłot, który - posadzony ozdobnie
w dwóch rzędach – bujnością i gęstością swej zieleni zasłania widok temu, kto
tamtędy przechodzi, aby eremici mogli w większym skupieniu i spokoju chodzić po
ścieżkach samotności.
Piękno łaski
Ale ostatecznie to błogosławione
miejsce otrzymuje swoje największe i doskonałe piękno za sprawą
łaski, będącej niejako duszą, która ożywia całe to ciało pustelnicze i sprawia,
że jest ono podobne do Nieba, udzielając jego mistycznym członkom
niewyczerpanego, darmowego i niebiańskiego poruszenia, za sprawą którego
łatwiej przyswaja się filozofię Chrystusa, niż świecką wiedzę z ruchu wysokich
niebiańskich przestworzy.
Każdy
z pustelników nie wydaje się niczym innym, jak tylko gwiazdą lub planetą na
mistycznym Niebie tej świętej samotności, ponieważ każdy, uniżając się względem
wszystkich i chlubią się wielce wykonywaniem najniższych posług, odnosi w sobie
zwycięstwo nad arogancją oraz zbytkiem i otrzymuje przypływy zbawczej pokory
dla pysznych tego świata. Każdy z nich, chcąc bardziej ubogacić się ubóstwem,
które [f. 2r] ślubuje, nie wydając się sobie wystarczająco[5] ubogim przyoblekając się worem,
stara się, aby poza tym, że jest on szorstki, był także porozdzierany. A
wyrzekając się często nawet rzeczy niezbędnych, wyrzuca zupełnie pożądliwość
własnego serca oraz opanowuje z zasługą i własnym przykładem nieugaszone
pragnienie bogactw w duszach chciwców, jak i skłonność do wygodnictwa ludzi chorobliwe
delikatnych. Każdy do wieczystej abstynencji od mięsa oraz do
zwyczajnych długich postów wspólnych dodaje jeszcze własne codzienne i
przedłużane umartwienia, karmiąc ciało bardziej wysiłkami i czuwaniami niż
pożywieniem i odpoczynkiem, skrapiając je raczej płaczem i potem, niż napojami.
Poddając ciało w niewolę ducha, wznosi w sobie sztandar czystości i pokuty, a
wraz z czystymi, pokornymi i pełnymi pobożności modlitwami otrzymuje często
błogosławieństwo umiaru [powściągliwości] oraz łzy skruchy dla rozwiązłych i
lubieżnych tego świata. Każdy, w świętym zapomnieniu o sobie samym, czuwa nad
potrzebami bliźnich. Każdy uważa za swój zysk duchowy postęp drugiego,
udzielając sobie wzajemnie zasług i wstawiając się jeden za drugiego. Aby zaś
kochać w sposób czysty Boga, a jedynie w Bogu każdego innego człowieka,
nienawidzi jedynie samego siebie. Rozpalając swoją własną duszę miłością,
ugasza gorliwością swoich modlitw szyderstwa i nienawiść światowców. W ten
sposób wszyscy oni jaśniejąc w samych sobie wszelką piękną cnotą, rozlewają
wspólnie nad światem nieocenione w mocy strumienie łaski.
Można
by podejrzeć co nieco z tych godnych podziwu mieszkań, gdzie
niespodziewanie dają się czasami dostrzec owe gwiazdy przemierzające to
samotnicze niebo: gdzieniegdzie dostrzega się jakiegoś Eremitę, który zbliża
się i chroni się w drzewie wyżłobionym na podobieństwo małej
kapliczki, aby jeszcze bardziej w tej cielesnej ciasnocie rozpostrzeć ducha w
Bogu. Innym razem widać innego, który, gdy tylko odnawia się w nim pociąg do
ziemi, woli wdrapać się na na pień drzewa, wołając z doskonałym Hiobem : dusza
moja wybrała zawieszenie [suspendium elegit anima mea (Cf. Vulg. Hb
7. 15]), i tam, walcząc z powietrznymi mocami, które w niego uderzają, ma [f. 2v]
za oręż trupią czaszkę, a za tarczę krzyż. Inni, razem z Prorokiem zstępując
żywcem do piekła [in Inferno viventes (Cf. Ps 54, 16)], przebywają przez
długi czas w zagłębieniach, okryci ludzkimi kośćmi na podobieństwo grobów;
ażeby w pewniejszy sposób stać się nieśmiertelni, karmią się myślami o śmierci.
Inni w końcu, aby zaprawić się doskonale w oddaleniu od świata, opuszczają
własne cele i udają się w najtajniejsze ostępy lasu, wznosząc tam sobie
własnymi rękami ze splecionych gałęzi niewielkie schronienia, które wyrywają
nieodparcie duszę ku rozkosznym pragnieniom boskich kontemplacji: O! Któż da mi
skrzydła gołębicy, abym podobnie jak ona uleciał i odpoczął [Oh! quis dabit
mihi pennas sicut columbae, ut avolem, et requiescam similiter (Cf. Ps 54, 7)].
[1] Sebastian Fabbri,
urodzony 12 lipca 1580 r. w Udine, diecezja akwilejska, syn Józefa Fabbri i
Józefy Pozzi. Profesję złożył w klasztorze La Scala w Rzymie 12 kwietnia 1604
r. Wysłany do Francji w 1610. W 1612 zostaje podprzeorem klasztoru w Brukseli i
mistrzem tamtejszego nowicjatu. W 1614 obejmuje funkcję przeora w Nancy.
Definitor generalny, wizytator prowincji polskiej, ekonom generalny, umiera 15
sierpnia 1622 w klasztorze św. Sylwestra we Frascati wieku 42 lat i 18 roku
profesji zakonnej (Marcellino a S. Theesia, Series illustrata
proffessionum in cenobium S. Maria de Scala, fas. I, s. 23-24, nr XXXIV). Zob.
Także Cyryl od św. Augustyna, historyk prowincji
belgijsko-flamandzkiej, podaje różniącą się nieco w detalach jego biografię: V.
P. Sebastianus a S.to Francisco alias de Fabris Uttinensis
Italus prof. 1603 æatatis 23. Vir fuit spectatæ prudentiæ, ac eximiæ
erga proximos charitatis, quarum virtutum in crebra [1] officiorum
administratione specimen dedit. fuit enim primus Subprior Conventus nostri
Bruxellensis, Prioris Officio alibi non semel functus, et officio Procuratoris
Gnalis. plurimos pro Religione nostrâ exantlavit labores, et provinciæ nostræ
cum V. P. N. Thoma a Jesu initium dedit, in quâ aliquo tempore moratus,
reversus est in Italiam et Mortuus est in Conventu S.ti Sylvestri
in Tusculano, 15. Augusti 1622. ætatis 42. Prof. 22. fuit Prior Conventûs
Nanœiencis, Definitor Gnalis et Visitator Poloniæ ide Annales Galliæ
fol. 54 (Cyrilus a s. Augustino, Series superiorum…, f. 85r).
[2] Musimy
tylko nieco z przymrużeniem oka potraktować barokowe, najeżone nieufnością do
ciała i świata, formy wyrazu, zwłaszcza te z trzeciej części. Jeśli się nie
zniechęcimy dostrzeżemy przebłysk, ważniejszej od nich rzeczywistości
teologalnej.
[3] Podtytuły zostały
umieszczone przeze mnie.
[4] Lektura
niepewna.
[5] Lektura
niepozbawiona wątpliwości.
[6] Tekst łaciński w
oryginale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz