Tomasz od Jezusa O obecności Bożej
Chodź
w mojej obecności, a będziesz doskonały (Rdz 17, 1)
Spośród wszystkich praktyk duchowych tak Starego, jak
Nowego Testamentu podstawową i najbardziej skuteczną do osiągnięcia
doskonałości jest ta, której w krótkich słowach Bóg własnymi ustami nauczył
Abrahama: « Chodź w mojej obecności, a
będziesz doskonały » (Rdz 17, 1). A jest to dokładnie to samo, o czym
poucza nasza Reguła w następujących słowach: « Medytując nad Prawem Pańskim we dnie i w nocy oraz czuwając na
modlitwie». To jest kluczem całej drogi duchowej oraz bardzo prostą sztuką
osiągnięcia doskonałości: Jeśli chcesz
być doskonały, chodź zawsze w mojej obecności i nigdy nie trać mnie z oczu!
Najwyższą doskonałością, jaką może posiąść dusza ludzka w życiu doczesnym jest
właśnie nieprzerwane chodzenie w obecności Bożej. A to dlatego, że celem
wszystkich praktyk duchowych jest to, aby dusza doszła do tego stanu trwania
przed obliczem Boga w każdym miejscu, w każdym czasie, we wszystkich swoich sprawach,
kontemplując Go wewnętrznymi oczyma oraz uświadamiając sobie, że również On na
nią patrzy, a ostatecznie zwracając ku Niemu wszystkie swe pragnienia i uczucia
swego serca. To jest najistotniejsza, najowocniejsza i najkrótsza droga do
zdobycia cnót oraz osiągnięcia stanu zjednoczenia z Bogiem. Ją to właśnie
zwięźle wyłożymy w poniższych rozważaniach.
Rozdział I. Co to jest praktyka obecności Bożej
Po pierwsze zastanowimy się co to jest właściwie praktyka
obecności Bożej i czym różni się od modlitwy wewnętrznej. W drugim rzędzie
zobaczymy jak starożytne jest to ćwiczenie i jak bardzo polecane jest przez
Pismo Święte oraz jak było praktykowane przez świętych. Po trzecie, omówimy ważność i owocność tej
praktyki oraz zapytamy się dlaczego w sposób szczególny nas obowiązuje. Po
czwarte omówimy różne rodzaje obecności Bożej, żeby w końcu omówić główne
środki prowadzące do nabycia tego cennego skarbu.
Praktyka obecności Bożej nie jest niczym innym (zgodnie
ze znaczeniem tego określenia) jak tylko podniesieniem umysłu ku Bogu. Oznacza
to oderwanie własnego serca od wszystkich rzeczy i zwrócenie go ku Bogu, aby
móc stanąć w Jego obecności. Moglibyśmy powiedzieć, że jest to dążenie, aby
trwać duszą przed obliczem Boga. Stąd, jak to poniżej wykażemy, bierze się różnica
między praktyką obecności Bożej a modlitwą wewnętrzną, zważywszy na to, że inną
rzeczą jest stać przed obliczem Króla przypatrując się Mu i kontemplując Go, a
inną jest - poza tym, że się trwa w Jego obecności - proszenie Go o łaski.
Odnośnie pierwszego rodzaju praktyki obecności Bożej,
należy powiedzieć, że nie polega on na niczym innym, jak tylko na staraniu się
o skupienie oraz podniesieniu swego serca ku Bogu, aby przed Nim trwać. Na tym
fundamencie formalnie zasadza się praktyka obecności Bożej, a dokładniej mówiąc
na tym, że Bóg jest przedmiotem naszego rozważania oraz celem naszych pragnień.
W tym sensie Bóg rzekł do Abrahama: «Chodź
w mojej obecności, a będziesz doskonały»
(Rdz 17, 1). Bóg zawsze trwa w obecności ludzi, ale to człowiek nie zawsze
chodzi w obecności Boga i dlatego Bóg nakazuje człowiekowi: « Chodź w mojej obecności », to jest
zaprasza go, aby trwał przed Nim, pamiętając, że również On na niego patrzy.
To chodzenie w obecności Bożej sprowadza się do dwóch
sposobów. Pierwszy w pewnym sensie można nazwać modlitwą, a drugi nazywa się
pobożnym uczuciem adresowanym do Boga. Bowiem to trwanie w obecności Boga nie
polega na zatrzymywaniu się jedynie na Jego obecności oraz patrzeniu na Niego w
osłupieniu, co byłoby raczej rzeczą mało owocną. Zresztą prawie niemożliwym
jest, aby dusza, wpatrując się w to Boskie Dobro, nie zwróciła się z prośbą do
tej niezmierzonej Dobroci oraz nie zapłonęła ku Niej innymi uczuciami, takimi
jak zachwyt, pokora, zaufanie, miłość oraz inne im podobne. I to jest powodem tego, że jak tylko dusza
stanie w obecności Boga, natychmiast przedstawia Mu swoje prośby, albo prosi Go
o zaradzenie swoim potrzebom, a to właściwie nazywa się modlitwą wewnętrzną.
Zapala się też innymi duchowymi uczuciami oraz zaprawia się w aktach cnoty, co
– choć w ujęciu mniej ścisłym – także nazywane jest modlitwą. Ściśle jednak
rzecz ujmując, praktyka obecności i trwania przed Bogiem mogłaby się nazywać
przyjacielskim obcowaniem z Bogiem. Zarówno jeden, jak i drugi sposób będzie
przedmiotem naszych krótkich rozważań, aby można było zrozumieć w sposób
przejrzysty specyfikę samej modlitwy wewnętrznej, jak i to, czym w sensie
ścisłym jest praktyka obecności Bożej.
W modlitwie wewnętrznej, jak nauczają święci, współgrają
ze sobą trzy akty: pierwszym jest wzniesieni umysłu ku Bogu, co polega na
stanięciu w Jego obecności; drugi polega na zdobyciu przychylności Boga poprzez
złożenie Mu ofiary uwielbienia oraz dziękczynienia za otrzymane dobrodziejstwa,
czcząc Go i uwielbiając w ten sposób za to, że jest takim, jakim jest oraz za
dzieła i cuda przez Niego dokonane; trzeci akt polega się na proszeniu Go o
zaradzenie naszym potrzebom, powołując się na tytuły i powody, które mogą
skłonić Go do udzielenia nam odpowiednich łask. Pierwszy i trzeci akt
utożsamiają się z zakresem modlitwy wewnętrznej, a uściślając nieco,
podnoszenie serca ku Bogu i proszenie Go o łaski zawierają się w części
modlitwy zwanej prośbą, zważywszy na to, że ktokolwiek zwraca się z prośbą,
jeśli czyni to w sposób właściwy, musi mieć na uwadze osobę, do której tę
prośbę kieruje. Przykładem może tu być ubogi żebrak, który w pierwszym rzędzie
stara się stanąć przed obliczem osoby, która może go wspomóc. Wynika stąd
jasno, że ten, kto prosi musi stanąć w obecności tego, do kogo zwraca się ze
swoją prośbą. Drugi akt, a mianowicie dziękczynienie, choć nie jest rzeczą
konieczną, to jednak jest skutecznym środkiem do otrzymania od Boga tego, o co
Go prosimy, zgodnie z tym, co naucza chwalebny św. Bazyli w drugim rozdziale
swoich Reguł Monastycznych: Kiedy
stajecie do modlitwy, nie rozpoczynajcie natychmiast od zanoszenia prośby.
Najpierw bowiem musicie oddzielić wasze serca od was samych, aby wznosząc się
ponad wszystkie rzeczy ziemskie, przekraczając je oraz transcendując wszystkie
stworzenia widzialne i niewidzialne, umieścić serce wasze w Bogu, chwaląc Go i
uwielbiając. Po spędzeniu pewnego czasu w tej postawie, zacznijcie składać Mu
dzięki za Jego niewytłumaczalną łagodność w znoszeniu grzechów ludzi, a w
szczególności waszych osobistych upadków, a ponadto za wielkie dobrodziejstwa,
których udzielił światu. Podziękowawszy w ten sposób Bogu oraz uniżywszy się
głęboko przed obliczem Jego boskiego Majestatu, dopiero teraz możecie prosić o
przyjście Królestwa Niebieskiego”.
Ponieważ jednak wznoszenie serca ku Bogu może być
ukierunkowane nie tylko na wypraszanie u Niego łask, ale również może służyć
innym celom, takim jak medytacja, poznanie i kontemplacja Jego atrybutów,
uwielbianie Go, błogosławienie i wychwalenie Go oraz ćwiczenie się w innych
pobożnych uczuciach, wynika stąd, że istnieje jeszcze inny, bardziej ogólny
sposób praktykowania obecności Bożej, która także nazywa się modlitwą. Używając
tego określenia w znaczeniu mniej ścisłym, należy powiedzieć, że ten sposób
modlitwy polega na rozbudzeniu jakiegokolwiek pobożnego uczucia względem Boga.
Stąd też praktyką obecności Bożej można określić jakąkolwiek dobrą myśl,
upodobanie, czy pragnienie Boga lub jakiejś cnoty, a to sprowadza się do
definicji modlitwy. Z tego to powodu św. Augustyn, rozważając o modlitwie i
obecności Bożej, powiedział: modlitwa nie
jest niczym innym, jak tylko wzniesieniem się duszy z rzeczywistości ziemskich
ku rzeczom niebieskim, medytacją rzeczywistości nadprzyrodzonych, pragnieniem
rzeczy niewidzialnych. W tych słowach święty zawarł wszystkie akty i
operacje wewnętrznych władz duszy. Św. Grzegorz z Nazjanzu powiedział w
podobnych słowach, że modlitwa jest
przyjacielskim obcowaniem z Bogiem, bowiem podobnie jak w zażyłej relacji
dwóch przyjaciół rozkwitają wszystkie uczucia cielesne (będąc wzajemnie w
swojej obecności, spoglądają na siebie oczyma, poznają się, słuchają się,
dotykają się, rozmawiając z wielką przyjemnością), tak też powinniśmy wyobrażać
sobie, że dusza posiada w sobie pięć zmysłów duchowych, za pomocą których mówi
i obcuje z Bogiem oraz trwa w Jego obecności. Zmysłowi wzroku odpowiada rozum,
dzięki któremu medytuje i kontempluje; zmysłowi mowy odpowiada pragnienie,
które niczym tłumacz przekłada Bogu słowa duszy. Duchowym słuchem dusza
nasłuchuje Boga, a wolą smakuje i obejmuje Go. Dlatego też św. Bernard
powiedział, że na podobieństwo pięciu zmysłów, za pomocą których dusza jednoczy
się z ciałem i udziela mu życia, dusza posiada również pięć zmysłów duchowych,
dzięki którym jednoczy się z Bogiem za pośrednictwem miłości. Pośród tych
zmysłów duchowych, te, które odpowiadają wzrokowi, słuchowi i węchowi są
operacjami (aktami) intelektu. Te zaś, które odpowiadają dotykowi i smakowi są
aktami woli. Wynika stąd, że to zróżnicowanie zmysłów duchowych ma swoje źródło
w poznaniu i miłości. To właśnie dzięki nim dusza obcuje z Bogiem w modlitwie
oraz chodzi w Jego obecności. Pierwsze z nich, a mianowicie poznanie, ma
charakter aktywny, gdy dusza ogląda, poznaje Boga i do Niego mówi. Drugie zaś
(miłość) dysponuje duszę, która słucha i smakuje Boga, do przyjęcia tego, co
Pan chce je dać.
Wszystkie operacje tych pięciu zmysłów, a mianowicie
patrzenie, słuchanie, smakowanie, wąchanie i dotykanie, są aktami praktyki
obecności Bożej. Wypraszanie zaś łask jest nie tylko ćwiczeniem obecności
Bożej, ale jest modlitwą wewnętrzną, a ściślej rzecz ujmując jej częścią
składową. Stąd też jakakolwiek modlitwa
jest z konieczności praktyką obecności Bożej, ale samo ćwiczenie w obecności
Bożej nie zawsze ściśle utożsamia się z modlitwą.
Ponieważ Bóg tak bardzo polecał tę praktykę Abrahamowi
mówiąc mu: «Chodź w mojej obecności, a będziesz doskonały», objaśnimy
nieco sens tych słów. Pierwsze znaczenie tego wyrażenia jest bardzo głębokie i
wydaje się, że Bóg chce powiedzieć Abrahamowi: Staraj się chodzić na podobieństwo osoby, która posiada oczy tak
doskonałe, jak moje. Są to oczy przenikające najgłębsze tajniki serca. Są tak
spostrzegawcze, że przenikają nasze najgłębsze i najbardziej skrywane myśli. Są
tak czyste, że jakiekolwiek najmniejsze uchybienie jest dla nich obrazą.
Tym sposobem dał poznać Abrahamowi subtelność, z jaką powinien żyć,
uświadamiając sobie, że Bóg ciągle na niego patrzy.
Inny sens tych słów jest bardziej literacki. Zgodnie z
nim Bóg poleca Abrahamowi, aby nie tracił Go z pola widzenia, aby zawsze miał
Go przed oczami i w pamięci serca, jeśli tylko chce być doskonały. Niektórzy
bowiem postępują za własnymi odczuciami, ponieważ we wszystkich rzeczach
poszukują jedynie własnego zadowolenia i wygody. Poszukują uznania przez
innych, a zaspokojenie swoich potrzeb uznają niejako za swoich bogów. O nich to
św. Paweł powiedział: ich bogiem brzuch, a chwała w tym, czego powinni się
wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne (por. Flp 3, 19). Takich
osób jest wiele, a to być może z tego powodu, że – jak mówi pewien mistrz
duchowy – nasza natura wypacza się sama w sobie, tworząc niejako błędne koło,
które wraca do punktu, z którego wyszło. Tymi właśnie słowami można określić
podążanie za samym sobą. Są jeszcze inni, ci mianowicie, którzy podążają za
tymi, w których towarzystwie przebywają, z którymi rozmawiają, a jest to
konsekwencją tego, że nie mają oni innego kryterium postępowania, jak chęć podobania
się innym oraz otrzymywanie od nich pochwał i oznak szacunku. Ich bożkiem jest idol o imieniu “Co powiedzą ludzie?”. Oby Bóg sprawił,
by bożek ten nie królował także pośród zakonników. Byłby rzeczą godną
pożałowania fakt, gdyby także w domu Bożym to bożyszcze rościło sobie pretensje
do zajęcia najbardziej zaszczytnego miejsca. Pismo Święte mówi, że kiedy
Filistyni umieścili Arkę Pańską w świątyni Dagona, bożek ten natychmiast spadł
ze swego miejsca, a rankiem znaleziono go z roztrzaskanymi rękami. Cóż jednak
powiedzieć, gdy we wnętrzu naszej duszy tak często umieszczana jest już nie
Arka Przymierza, ale sam Bóg ukryty pod postaciami i przypadłościami chleba, a
pomimo to bożek o imieniu “Co powiedzą ludzie?” jest tak mocno
przytwierdzony do ołtarza serca, że ani nie drgnie? Św. Paweł mawiał: «Gdybym
chciał podobać się ludziom, nie byłbym sługą Boga»(por. 1 Tes 2, 4). Są jednak
i tacy, którzy mają Boga przed oczyma i starają się chodzić w Jego obecności,
wypełniając polecenie, jakie Bóg dał Abrahamowi, kiedy rzekł do niego: « Chodź
w mojej obecności, a będziesz doskonały».
Tę
samą rzecz Oblubieniec polecał swojej Oblubienicy, kiedy powiedział do niej: “Połóż mnie jak pieczęć na swym sercu, jak pieczęć na swoim ramieniu” (Pnp
8, 6), mówiąc prze to niejako: Ja sam
chcę być celem twych myśli, wyznacznikiem wszystkich twoich pragnień oraz
jedynym przedmiotem twojej miłości. A twoje serce nie tylko ma być zależne ode
mnie, ale masz mnie obrać za cel wszystkich twoich uczynków: Połóż mnie jak pieczęć na swoim ramieniu, ponieważ
wszystkie twoje czyny będą dobre i doskonałe, gdy uświadomisz sobie moją
obecność oraz gdy będziesz je mierzyć miarą mojej woli i mojego prawa.
Podsumujmy ten rozdział słowami Dawida:
« Rozmyślajcie o Panu i Jego potędze,
szukajcie zawsze Jego oblicza! » (Ps 105, 4). Jeśli chcecie być stali i
mocni, w każdym dobru szukajcie Pana. Czegoż bowiem szukamy, jeśli nie szukamy
Pana? Szukajcie Pana! Jeśli pragniemy zaspokojenia naszych pragnień oraz
wypełnienia pustki naszej duszy a ostatecznie, jeśli pożądamy wszelkiego dobra
nie tylko w życiu wiecznym, ale także w obecnym, jeśli zawsze poszukiwać
będziemy Jego oblicza, otrzymamy łaskę na tym wygnaniu życia doczesnego, które
będzie jak wigilia Dnia Chwały, a w końcu osiągniemy życie wieczne.
Rozdział II. O owocach i przydatności praktyki obecności Bożej
Chociaż to właśnie objawiając się Abrahamowi Bóg pouczył
go o sztuce służenia Mu w taki sposób, nie mniej jednak praktyka obecności
Bożej jest znacznie starsza, zważywszy na to, że wiele wieków przed nastaniem
Abrahama, Bóg natchnął serca swoich wybranych pragnieniem chodzenia w Jego
obecności. Zacznijmy od Aniołów, mieszkańców Nieba, którzy od momentu
stworzenia ich przez Boga praktykują to ćwiczenie trwania w Jego obecności.
Stąd też w Księdze Tobiasza czytamy: “Ja
jestem Rafał, jeden z siedmiu aniołów, którzy stoją w pogotowiu i wchodzą przed
majestat Pański” (Tob 12, 15), a mówiąc, że jest jednym z siedmiu, ujawnił,
że jest jednym z najbardziej intymnych sług Boga. W skład tej liczby wchodzi także
Archanioł Gabriel, jak sam dał temu świadectwo, kiedy objawił się Zachariaszowi
w Świętym Świętych mówiąc mu: „Ja jestem
Gabriel, który stoję przed Bogiem” (Łk 1, 19). O tychże aniołach mówi św.
Jan w swojej Apokalipsie: “A wszyscy
aniołowie stali wokół tronu” (Ap 7, 11).
Zstąpmy teraz z nieba do naszych pierwszych rodziców. Jak
długo Adam chodził w obecności Boga i był z nim zjednoczony przez miłość, tak
długo zachowywał swoją niewinność. Ale gdy tylko utracił z pola widzenia
obecność Bożą oraz zaczął słuchać swojej małżonki, zapatrując się na nią,
natychmiast zgrzeszył i został ograbiony ze wszystkich skarbów pierwotnej
sprawiedliwości. Gdy to się stało, Bóg zaczął szukać Adama po całym Edenie i
zwrócił się do niego słowami: „ Adamie,
gdzie jesteś?” (Por. Rdz 3, 9). Wcześniej bowiem, gdy trwał w Jego
obecności - służył Mu z upodobaniem, teraz zaś zniknął, jak ktoś pozbawiony
Jego obecności. W ten sposób pan ma w zwyczaju zwracać się do któregoś ze
swoich służących, kiedy ten zniknie z jego pola widzenia, wołając: „Chłopcze,
gdzie jesteś?”
Po grzechu, już poza Edenem, tę samą praktykę podjął
sprawiedliwy Abel, o którym mówi Józef Flawiusz: Abel, był sprawiedliwy, a widząc, że Bóg był obecny we wszystkich jego
czynach, oddawał się praktyce cnót. W ten sposób dostrzegamy, że Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę (Rdz
4, 4). Powodem tego jest fakt, że Abel miał Boga przed oczyma, a ty samym Bóg
miał go przed swoimi. Kain zaś nie zwracał uwagi na Boga, a jak mówi Pismo, Bóg
mu powiedział: „Dlaczego jesteś smutny i
dlaczego twarz twoja jest ponura?” (Rdz 4, 6), czyli, dlaczego masz oczy
utkwione w ziemi, a nie patrzysz na mnie? Także o innych świętych Starego
Testamentu czytamy na innych kartach Pisma Świętego. W Księdze Rodzaju
powiedziane jest o Henochu, że “chodził z Bogiem” (por. Rdz 5, 28), co
innymi słowami powiedziawszy znaczy tyle, że chodził w Jego obecności. Dlatego
nie tylko spodobał się Bogu, ale także zasłużył na to by zostać przeniesiony do
raju (por. Syr 44, 16), gdzie żyje aż dotąd. W końcu Noe praktykował z wielką gorliwością
to święte ćwiczenie. Mówi o nim Księga Rodzaju: Noe był człowiekiem prawym, wyróżniał się nieskazitelnością wśród
współczesnych sobie ludzi (czyli we wszystkich swych dziełach) i chodził z Bogiem (por. Rdz 6, 9). To
samo poświadcza rozdział siódmy, w którym jest powiedziane: “(...) dlatego, że jedynie pośród tego
pokolenie okazałeś się prawy w mojej obecności” (por. Rdz 7, 1).
Wszystko to wydarzyło się jeszcze przed Prawem spisanym.
Także po Jego spisaniu odnajdujemy wiele innych przykładów. Dawid mawiał: “Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy”
(Ps 16, 8); “Jak oczy sług są zwrócone na
ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak oczy nasze zawsze
zwracają się ku Panu, Bogu naszemu” (por. Ps 123, 2). Zwróćmy uwagę, że
święty Prorok w każdym z przytoczonych tekstów umieszcza słowa zawsze. Nasi najświętsi ojcowie Eliasz i
Elizeusz używali ciągle pewnego wezwania: “Żyje
Pan, przed obliczem którego stoję” (por. 1 Krl 17, 1), co można by
powiedzieć w innych słowach: zawsze
chodzę i rozmawiam w obecności Boga i jakże mógłbym skłamać przed Jego
obliczem? W niczym nie zdradza to pierwotnego sensu słów. Nasz święty
ojciec Elizeusz wyrzekł podobne słowa do Naamana, który chciał mu ofiarować
cenne dary: “Na życie Pana, w obliczu
którego stoję, nie wezmę (Rdz 5, 16), chcąc jakby przez to powiedzieć: Jakże mógłbym, stojąc w obliczu Boga, mieć
czelność sprzedawać Jego łaskę? Jest to niedopuszczalne, ponieważ Bóg na mnie
spogląda, a ja zawsze chodzę w Jego obecności. Tu ma swój początek pewien
sposób składania przysięgi, który rozpowszechnił się wśród ludu, za pomocą
którego niektórzy mają zwyczaj potwierdzać lub negować jakieś twierdzenie
mówiąc: tak rzecz się ma przed obliczem
Boga, tak jakby chcieli przez to powiedzieć: Wiem, że stoję przed obliczem Boga i dlatego nie kłamię. Ten sam
sposób przysięgi zastosował Apostoł pisząc do Galatów: A Bóg jest mi świadkiem, że w tym, co tu do was piszę, nie kłamię
(Ga 1, 20). Wielu innych świętych,
pośród których można wyliczyć Jeremiasza, Ezechiela, Tobiasza i wielu innych
praktykowało obecność Bożą, jak o tym czytamy w Piśmie Świętym.
Jeśli ta święta praktyka obecności Bożej była tak często
stosowana w dawnym Prawie, to tym bardziej znalazło się dla niej miejsce w
Prawie Łaski. Św. Prorok Zachariasz, ojciec św. Jana Chrzciciela, przestrzega
nas oraz zaprasza do tego świętego ćwiczenia: “Służmy Bogu w świętości i sprawiedliwości przed Jego obliczem przez
wszystkie dni naszego życia” (por. Łk 1, 74-75). A ku większej pociesze
tego świętego proroka, anioł obiecał mu, że jego syn, Jan Chrzciciel,
odziedziczy od swojego ojca tę świętą praktykę, mówiąc mu: Będzie on wielki przed obliczem Pana (por. Łk 1, 15), jakby chciał tym samym zaznaczyć, że
to trwanie w obecności Boga będzie źródłem jego wielkości. Nie można zresztą
wątpić w to, że Najświętsza Dziewica chodziła zawsze w obecności Bożej, albo że
– wyraziwszy się lepiej – zawsze była tak zjednoczona z Bogiem, że była cała w
Niego przemieniona, jak o tym świadczą słowa pełna Łaski (Łk 1, 28). Bóg trwał w Niej na sposób bardzo
szczególnego zjednoczenia, w konsekwencji czego Ona sam była całkowicie
zjednoczona i pochłonięta przez Boga, do tego stopnia, że można by powiedzieć,
że na mocy tego zjednoczenia i miłosnej transformacji była raczej samym Bogiem,
niż to, że chodziła w Jego obecności.
Apostoł, mówiąc o
sobie samym oraz pozostałych Apostołach wyznaje: “Nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy
siebie samych w obecności [obliczu] Boga” (2 Kor 4, 2) oraz „Od dawna już sądzicie, że się przed wami
usprawiedliwiamy. W obliczu Boga w Chrystusie mówimy, a wszystko, najmilsi, ku
zbawieniu waszemu” (2 Kor 12, 19). Ten sam Apostoł Paweł w odniesieniu do
siebie, jak i swoich towarzyszy stwierdza: „Nasza
rozmowa jest w niebie” (por. Flp
3, 20, Wulg.). Tę praktykę obecności Bożej podejmowali również wszyscy
inni święci i sprawiedliwi Nowego Testamentu, których historie potwierdzają, że
zawsze zachowywali ten nakaz Chrystusa, naszego Pana: „Zawsze trzeba się modlić i nie ustawać” (por. Łk 18, 1) oraz na innym
miejscu: “Czuwajcie i módlcie się”
(Mk 14, 38).
Z tego właśnie powodu w Piśmie Św. usilnie poleca się
praktykę obecności Bożej, ponieważ Bóg nie tylko nakazał ją Abrahamowi, ale
chciał także, aby jego potomstwo zachowywało ją wiernie. Potwierdzeniem tego są
słowa Jakuba: “Bóg, przed którego
obliczem chodzili przodkowie moi, Abraham i Izaak, Bóg, który troszczył się o
mnie przez całe me życie aż do dnia dzisiejszego” (por. Rdz 48, 15). Także Eklezjastes zachęca nas do stałego
pamiętania o obecności Bożej mówiąc: “Szczęśliwy
mąż, który się ćwiczy w mądrości i który się radzi swego rozumu, który pamięta
sercem, że zewsząd jest widziany przez Boga” (por. Syr 14, 20-21, Wulg.).
To tak, jakby chciał powiedzieć: Szczęśliwy
ten, kto się odda rozważaniom nad bezmiarem mądrości naszego Boga, która
cudownie jaśnieje w stworzeniach. Błogosławiony zaiste człowiek, który medytuje
nad dziełami i skutkami sprawiedliwości i głębokimi wyrokami naszego Boga.
Pierwszy rozpali swoją miłość, a drugi umocni się w bojaźni Bożej. Należało
by zwrócić szczególną uwagę na słowa: pamięta
sercem, że zewsząd jest widziany przez Boga, bowiem oznaczają one, że to
szczęście osiągnie człowiek, który będzie odczuwał Boga obecnego w swej duszy
lub, jaśniej mówiąc, ten będzie błogosławiony, kto będzie chodził w obecności
Boga, pamiętając nieprzerwanie, że Bóg na niego patrzy.
Można by jeszcze długo przytaczać świadectwa pochodzące z
Pisma, ale wszystkie je możemy streścić w słowach Proroka Micheasza: „Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre i
czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania
życzliwości i pokornego obcowania (chodzenia) z Bogiem twoim?” (Mi 6, 8).
Prorok zdaje się chcieć nam przez to powiedzieć: Musisz wiedzieć, że powinieneś osądzić siebie samego, udzielić sobie
reprymendy, sam się ukarać oraz postarać się o poprawę życia, unikając
uchybień. Powinieneś być miłosierny względem swego bliźniego, nie czyniąc mu
zła ani myślą, ani słowem, ani czynem, świadcząc mu raczej dobro. W końcu,
zważaj na to, aby z wielką troską i uwagą chodzić w obecności Boga.
Nieustanne trwanie w obecności Bożej
jest źródłem wielkiego postępu dla duszy, ponieważ ciągła pamięć o Bogu rodzi w
nas wielkie dobra, tak jak wiele zła wynika z faktu zapominania o Nim. Stąd
bowiem pochodzi wszelka zguba grzeszników, bowiem nie mając Boga przed swymi oczyma – jak mówi się w Psalmie (por. Ps
54, 5), stają się nieczyści na wszystkich swych drogach. Przydarza im
się to samo, co temu rzemieślnikowi, który nie mając przed oczyma wzoru swojego
dzieła, dopuszcza się błędu i łamie zasady sztuki. Analogicznie do tego
przykładu Bóg jest zasadą i wzorem wszystkich naszych czynów, które będą bez
wątpienia ułomne, jeśli stracimy Go z pola widzenia. To zdaje się chciał
podkreślić święty król Dawid w słowach psalmu: „ O Boże, pyszni
przeciw mnie powstali i zgraja gwałtowników czyha na me życie, a nie mają oni
względu na Ciebie” (Ps 86, 14). O tym samym rozważa w psalmie 54, gdzie
zauważ, że powodem ich grzechów jest fakt, że nie mieli oni przed oczyma Boga,
który jest regułą prawego postępowania. W innym zaś psalmie potwierdza: “Postanowili zwrócić oczy swe ku ziemi” (por.
Ps 17, 11 Wulg.), po to mianowicie, aby nie widzieć owej Miary Prawdy.
Przeciwnie rzecz się ma w przypadku Zuzanny, która dzięki temu, że wpatrywała
się w Boga z tak wielką uwagą, stała się nieugięta wobec owych grzesznych
starców. Dlatego mogła rzec z wielką odwagą: „Wolę niewinna wpaść w wasze ręce, niż zgrzeszyć w obecności Pana”
(por. Dn 13, 23). Oto w jaki sposób pamięć o byciu w obecności Boga oraz
świadomość trwania pod Jego spojrzeniem dała męstwo i odwagę jej sercu, aby nie
obrazić Pana. W przypadku jednak owych starców przekonanie, że Bóg ich nie
widzi oraz że nie dostrzega On ich grzechu, spowodowało, że znalazłszy się w
sposobnej sytuacji, popuścili lejce wszelkim żądzom. Ich to na myśli miał
Mędrzec, kiedy mówiąc o Bogu napisał: On
przechadza się pośród gwiazd nieba, a
nie zważa na nasze sprawy (?). Stąd wywnioskowali oni, że mogli dać upust
wszystkim swoim żądzom i rozkoszom cielesnym, bowiem utrzymywali: Nie ma zielonej łąki, przez którą nie
przebiegłyby nasze pożądliwości (por. Mdr 2, 8 Wulg.). To samo sugeruje
prorok Ezechiel w słowach: „Nieprawość
pokolenia Izraela i Judy jest wielka, niezmierna; kraj jest pełen krwi, a miasto
pełne przewrotności. Mówił bowiem: «Pan opuścił ten kraj, Pan nie widzi»" (Ez
9, 9). W podobny sposób wyraża się
prorok Izajasz grożąc: „ Biada tym,
którzy się kryją przed Panem, aby zataić swe zamysły, których czyny osnute są
cieniem i którzy mówią: «Kto nas zobaczy i kto nas pozna?»” (Iz 29,
15). Św. Ambroży zaś jako główny środek
zaradczy na grzech zaleca pamięć na obecność Boga oraz uświadomienie sobie, że
patrzą na nas Jego aniołowie.
Wynika stąd jasno, że tak jak wszystkie nasze
nieszczęścia i zguba pochodzą z braku pamięci na obecność Bożą, tak też –
przeciwnie – źródłem wszelkiego dobra jest dla nas życie i chodzenie w Jego
obecności. Pierwszym bowiem owocem, jaki rodzi w duszy to przestawanie z Bogiem
jest wielkie męstwo nie tylko w postępowaniu z prawością, ale także w
odpieraniu ataków złego ducha i niepoddawaniu się namowom wad. Postaw mnie blisko siebie, mówił
Jeremiasz, i niech wzniesie się wtedy
przeciw mnie jakakolwiek ręka (por. Jr 1, 19). Psalmista zaś dodaje: Stawiam sobie zawsze Pana przed oczy, nie
zachwieję się, bo On jest po mojej prawicy (Ps 16, 8). Natomiast św. Antoni
Opat mawiał, że jedyną obroną przed pokusami jest stałe baczenie na Boga. Ze
swej strony pewien mnich imieniem Diokles zapewnia, że jak tylko dusza
przestanie zwracać uwagę na obecność Boga, natychmiast staje się bestią lub
demonem, bowiem albo zostaje zwyciężona przez ciało, co czyni z niej bestię,
albo też pada ofiarą pychy, przemieniając się tym samym w demona.
W drugim rzędzie dusza otrzymuje światło i roztropność w
swoim działaniu oraz poznaje prawdę o rzeczach tego świata. Ponadto jej
udziałem staje się niezachwiana nadzieja, jak to wynika ze słów św. króla
Dawida, który powiedziawszy stawiam sobie
zawsze Pana przed oczy (Ps 16, 8), dodaje następnie a ciało moje będzie spoczywać z ufnością (Ps 16, 9). Co więcej
stała pamięć o Bogu rodzi w duszy wielką czystość serca, ponieważ krok po kroku
gasi w niej pragnienia i przywiązania do rzeczy stworzonych, które wcześniej ją
brukały. Obecność Boża przekierowuje te uczucia na Boga, którego dusza może
kontemplować podobnie jak orzeł królewski kontempluje słońce, oczyszczając się
i odnawiając w jego promieniach. Ponadto to ćwiczenie owocuje stałością serca,
zważywszy na to, że odrywa ono duszę od stworzeń, które czynią ją niestałą, a
ukierunkowuje ją na Boga, który jest niezmienny. W ten sposób dusza osiąga
stabilność i stałość. “ Zjednocz się z
Wiecznym, mawiał św. Augustyn, a
staniesz się uczestnikiem wieczności, z Nieporuszonym, a będziesz miał udział w
nieporuszoności. Dusza nabywa także tej wewnętrznej i zewnętrznej postawy
człowieka, który w swoim sercu kontempluje Boga, będąc niczym sługa, który trwa
przed obliczem swego pana. Cóż uczyni, gdy opuści jego majestat? Jakże pusty i próżny byłby człowiek bez tej
obecności.
W końcu praktyka ta napawa wielką słodyczą: „Panie, wspomniałem na Ciebie i napełniła
mnie rozkosz” oraz „O, jak bardzo
nieszczęśliwy jest człowiek bez Boga?”. Jak bardzo jest on jednak
zadowolony trwając w Jego obecności?
Nie chodzi tu jednak o jakieś oschłe ćwiczenie się w
obecności Bożej, ale raczej o miłosne wpatrywanie się w Boga, który mieszka w
samym centrum duszy oraz nieustanne zwracanie się do niego poprzez akty
strzeliste. Wielkim bogactwem i darem godnym Boga jest łaska trwania przez
duszę w Jego
Boskiej obecności, poufne rozmawianie z Nim oraz otrzymywanie przez rozum
świateł Jego Boskiej Mądrości, przy jednoczesnym rozpalaniu się woli płomieniem
Jego boskiej Miłości. W Księdze Królewskiej jest napisane, że cała ziemia
pragnęła zobaczyć oblicze wielce mądrego Salomona. Z bardzo odległych krajów
ludzie przybywali, aby go ujrzeć i usłyszeć jego słowa. Królowa zaś Saba jak tylko go ujrzała i
usłyszała wykrzyknęła w zachwycie: “Szczęśliwe
twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy! Oni wciąż stoją przed twoim obliczem i
wsłuchują się w twoją mądrość” (2
Krn 9, 7). O ileż jednak szczęśliwsza i błogosławiona jest owa dusza,
która zasłużyła na trwanie zawsze w obecności Boga?
Seneka, podejmując myśl Epikura, który
mawiał “Czyń wszystkie rzeczy, jakby ktoś
na ciebie patrzył”, dodaje jeszcze to, co nie tylko sprzyja dobremu
postępowaniu zewnętrznemu, a czym jest świadomość bycia w obecności jakiejś
ważnej osoby, ale także to, co przynosi korzyść wnętrzu, czyli przeniesienie
tej świadomości na płaszczyznę myśli, starając się by były one czyste i tak
nieskazitelne, jak gdyby ktoś miał w nie wgląd: Bez wątpienia korzystnym jest ustanowenie sobie niejako pewnego
niewidzialnego strażnika, w którym można by się przeglądać, będąc świadomym, że
widzi on nasze myśli. Zaiste większą korzyść przyniosłoby życie pod nieustannym
spojrzeniem i w obecności jakiejś cnotliwej osoby. Ja jednak zadowalam się
postępowaniem tak, jak bym był przez kogoś widziany. Być sędzią samego siebie
skłania nas do każdej złej rzeczy. Gdy zaś na tyle wyćwiczysz się w kontroli
samego siebie, by darzyć siebie szacunkiem, wtedy będziesz mógł porzucić
twojego kierownika. Do tego jednak momentu poddaj się autorytetowi jakiegoś
człowieka, czy to Katona, czy też Scypiona, bądź też Leljusza, bądź kogoś jeszcze
innego, by w jego obecności zostali skorygowani ludzie o złych obyczajach. Jego
obecność będzie dla ciebie niczym obecność tego, z kim nie odważyłbyś się
popełnić grzechu”. Tę samą radę daje w kilku miejscach św. Bazyli.
Aż do tego miejsca omówiliśmy przydatność oraz korzyści
płynące z tej praktyki. Teraz powiemy co nieco o jej szlachetności i
doskonałości. Po pierwsze, doskonałość stworzenia polega na zjednoczeniu ze
swoim Stworzycielem, a dzięki temu ćwiczeniu w obecności Bożej stworzenie
rozumne jednoczy się ze swoim Bogiem. Zatem jest to środek i zajęcie, dzięki
którym ludzie mogą tu, na ziemi, stać się aniołami. Jak bowiem ci ostatni zawsze wpatrują się w oblicze Ojca
przedwiecznego (por. Mt 18, 10), tak, ci, którzy posiadają ten dar trwania
w Bożej obecności, mają dostęp do Jego oblicza, na tyle, na ile jest to możliwe
w ramach życia doczesnego. Osiągają to nie tylko ze względu na podobieństwo
zadania, jakiemu się oddają, ale również upodabniając się do aniołów pod
względem czystości, ponieważ stała praktyka obecności Bożej oczyszcza serce,
tych, którzy się jej oddają. Dlatego jak widzenie Boga jest skutkiem coraz
większej czystości serca, tak też oglądanie Go i trwanie w Jego obecności
prowadzi do jeszcze większego oczyszczenia ducha. Sprawia ono także ten skutek,
że stajemy się podobni aniołom pod względem wielkości i mocy ducha, ponieważ
podobnie jak aniołowie kontemplujący przymioty i wielkość Boga, także i ci,
którzy praktykują obecność Bożą, mają w pogardzie wszystkie rzeczy stworzone.
Dlatego też Hiob powiedział: Panie,
postaw mnie blisko Ciebie, a wtedy spuść na mnie jakąkolwiek karę (???), a
Psalmista dodaje: Chociażbym chodził
ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną (Ps 23, 4).
Wielka jest godność wybrańców Króla oraz Panów złotego
klucza, ponieważ przebywają oni w ich obecności i poufnie z nimi rozmawiają. O
ileż większa będzie godność tych, którzy trwają przed obliczem Boga i po
przyjacielsku z Nim rozmawiają?
Tommaso di Gesù, Trattato della
presenza di Dio,
Roma 1685, s. 1-35.
przekł. Marcin Jan Janecki
AK 3,
s. 95-113
Díaz Sánchez Yañez
Dávila y Herrera przyszedł na
świat w Baezie (Hiszpania) w 1564 r. Po ukończeniu teologii w rodzimym mieście
oraz rozpoczęciu studiów obojga praw w Salamance, wstępuje w 1586 r. do
karmelitów bosych pod wpływem lektury pism św. Teresy. Nowicjat odbywa w
Valladolid. Założyciel wielu klasztorów w Hiszpanii. Pomysłodawca i wykonawca
idei włączenia do Reformy instytucji eremów. Po przeżyciu tzw. nawrócenia
misyjnego w 1607 r. opuszcza na polecenie papieża Pawła V Kongregację
hiszpańską i udaje się do Wiecznego Miasta. Zakłada w Rzymie krótko istniejącą
Kongregację Karmelitów św. Pawła od Rozkrzewiania Wiary. Po jej zawieszeniu
składa 1 listopada 1608 r. profesję w Kongregacji włoskiej. W 1610 -1623
rozszerza Reformę Terezjańską na ziemiach francuskich, belgijskich i niemieckich,
wysyłając także karmelitanki bose do Krakowa w 1612 r. Umiera w opinii
świętości w Rzymie 24 maja 1627 r., będąc definitorem generalnym. Jako wytrawny
znawca dróg duchowych pozostawił swoje obserwacje w wielu obszernych
traktatach, z których znaczna część pozostaje w formie rękopisu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz